* 2 tygodnie później
Ludmiła
Od tygodnia nie dostałam okresu. Nigdy jeszcze mi się nie spóźniał tak długo. Najgorsze jest to ,że po zaręczynach razem z Fede przespaliśmy się i wydaję mi się ,że zaszłam w ciąże. Nie wiem co o tym myśleć dlatego zadzwoniłam do mojej najlepszej przyjaciółki - Violetty. Znamy się od piaskownicy bo nasi rodzice prowadzą wspólne interesy. Zawsze mówiłyśmy sobie o wszystkim po za tym mam pewność ,że Viola nic nikomu nie powie.
-Cześć Lu. Co tam ?-
-Hej Violu. Mam problem.-
-Co się stało ?-zmartwiła się Viola.
-Chyba...jestem w ciąży.-
-CIĄŻY?!!!-zdziwiła się szatynka.
-Tak-powiedziałam z potokiem łez płynących po policzkach.- Tylko nie mów nic jeszcze Fede. Dobrze?
-Tak pewnie. Ludmiła robiłaś test ?-
-Nie nie miałam odwagi. Przyjdziesz do mnie?
-Zaraz będę. Pa-
-Pa.- powiedziałam i rozłączyłam się. Łzy wciąż napływały do moich oczu. Co jeśli jestem w ciąży a Federico nie zechce tego dziecka ?
Violetta
Zaskoczyłam się wiadomością od Lu. Ciekawi mnie jak Leon zachowałby się w takiej sytuacji. Czy byłby szczęśliwy czy może wściekły? Te pytanie chodziło mi wciąż po głowie. Szatyn który odwoził mnie na spotkanie z Lu zauważył chyba ,że jestem zamyślona. Splótł nasze dłonie i zapytał:
-Skarbie wszystko w porządku?-
-Tak, tak. Czemu pytasz?-
-Jesteś jakaś taka zamyślona, nieobecna. Coś się stało?-
-Wiesz ...zastanawiam się co byś zrobił gdybym zaszła w ciąże?-chłopak wytrzeszczył oczy ze zdziwienia.
-Trudno mi teraz powiedzieć. Sama wiesz ,że jeszcze nie spaliśmy ze sobą. Ale myślę ,że potrafiłbym się wami zająć i zaopiekować. Nie jesteśmy już dziećmi i razem dalibyśmy sobie radę.-odpowiedział mi a potem uśmiechnął się do mnie. Ucieszyłam się ,że z tego co powiedział. Widać ,że traktuje mnie i nasz związek poważnie. Leon to miłość mojego życia. Bez niego nie ma mnie.
-Kocham Cię.-powiedziałam kiedy chłopak zatrzymał auto pod domem Ludmiły.
-Ja Ciebie też.- odpowiedział a ja ucałowałam namiętnie jego usta.
-Misiu o której po Ciebie przyjechać ?-
-Kotku nie musisz się fatygować. Zadzwonię po taksówkę do domu Fran nie jest tak daleko.- oznajmiłam i pogłaskałam jego policzek.
-Chciałem z tobą jeszcze porozmawiać o czymś ważnym.-
-Aha to za godzinkę. Dobrze?-
-Wspaniale.-odpowiedział i pocałował mnie namiętnie.
-Pa skarbie.- powiedziałam i wysiadłam z auta.
Naty
Spotykam się z Maxim już trzy miesiące. Jestem szczęśliwa a nawet bardzo tylko ostatnio zauważyłam ,że więcej czasu spędzą z Camilą. Wiem Cami ma złamane serce a Maxi to jej najlepszy przyjaciel ale ja jestem jego dziewczyną do cholery ! Muszę z nim o tym porozmawiać i to jak najszybciej.
*park koło Studia On Beat
Cami
-Camila nie możesz tak tego przeżywać.- mówił Maxi przytulając mnie do siebie.
-Jak mam nie przeżywać tego ,że chłopak którego kocham woli moją najlepszą przyjaciółkę?!-powiedziałam i rozpłakałam się.
-Widocznie jest totalnie ślepy. Na jego miejscu już dawno oświadczyłbym się Tobie bo wiem jak piękną i wartościową kobietą jesteś.- wzruszyłam się jeszcze nikt nigdy nie był dla mnie tak czuły jak on.
-Dziękuję Ci za wszystko.-powiedziałam i chciałam pocałować jego policzek. Wtedy on odwrócił się w moją stronę i pocałowałam go w usta. Trwało to może kilka sekund. Szybko oderwaliśmy się on siebie. Złapałam się za głowę i uciekłam. Jak mogliśmy zrobić to Naty ????!!! Nigdy sobie tego nie wybaczę.
Fran
Dziś idę po tą książkę do biblioteki. Okazało się ,że ktoś przede mną ją wypożyczył a dziś mija termin oddania jej. Ostatnio jestem taka zabiegana. Nie mam czasu nawet na sen. Ciągle tylko nauka i praca. Chciałabym wyjechać gdzieś na jakie wakacje. Nie długo mamy ferie to nie taki głupi pomysł. Porozmawiam o tym z naszą paczką. Może wybierzemy się gdzieś razem ?Wchodzę właśnie do starodawnego budynku. Mijam długi korytarza i otwieram ostatnie drzwi. W progu mijam się z Marco.
-Cześć Fran.-powiedział z uśmiechem.
-Hej Marco co słychać?-
-Wszystko w porządku. A u Ciebie?-
-U mnie też... Przepraszam Cię spieszę się troszkę, ale może spotkamy się jutro u mnie ?-
-Ok. Koło 17-stej ?-
-Super. Pa.-powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
-Na razie.- odpowiedział i powtórzył moją czynność potem skierował się w stronę wyjścia ja natomiast w kierunku biurka bibliotekarki.
-Dzień dobry. Ja przyszłam zapytać o książkę ,,Igrzyska Śmierci". Miała zostać zwrócona dzisiaj.- ona skinęła głową i powiedziała:
-Aaa tak,tak wiem o co chodzi... ten chłopak który wyszedł przed chwilą wypożyczył ją.-załamałam się.
-Dziękuję bardzo. Do widzenia.-powiedziałam i wybiegłam pędem na zewnątrz. Marco już tam nie było.
Super rozdział !
OdpowiedzUsuń