-Poczekaj !-krzyknął. Dziewczyna odwróciła się na pięcie.
-Tak?-
-Yyy może... Cię podwiozę?-spytał ona zrobiła zdziwioną minę.-Bo wiesz do przystanku jest 10 min a zaraz będzie bus. To jak?-
-Dobrze.-powiedziała z uśmiechem lecz mimo wszystko nadal lekko zdziwiona.
*w aucie
Jechali w ciszy żadne z nich nie wiedziało jak zacząć rozmowę.
-To...-powiedzieli równocześnie. - Mów pierwsza wskazał ręką na nią po czym oparł łokieć o szybę a palcami podpierał sobie głowę.
- Kiedy chcesz się spotkać?- zapytała on spojrzał na nią pytająco.- W sensie na próbę.-objaśniła.
-Aaa może jutro po szkole ?-
-Dobrze. Co sobie pomyślałeś jak powiedziałam o spotkaniu ?-zaciekawiła się.
-Nic.-ściął krótko temat.
Po chwili dojechali na miejsce. Zatrzymali się przy chodniku na przeciwko domu dziewczyny.
-To mam czekać na parkingu?-
-Yyyyyy nie musisz przyjadę do Ciebie.- powiedział szybko i wymusił uśmiech.
-Rozumiem twoi przyjaciele. Spoko to do jutra. Dziękuję za podwózkę. powiedziała i wysiadła z auta. Chłopak odpalił samochód i odjechał. W domu był za 5 minut zaparkował przed garażem. Wysiadł z auta i ruszył w kierunku drzwi. Przekroczył próg mieszkania porzucił swój plecak i poszedł po coś do jedzenia. Na blacie leżała kartka od jego mamy. Pisała ,że późno wróci czyli to co zwykle. Ojciec chłopaka nie mieszkał z nimi. Porzucił ich dla młodszej o 15 lat dziewczyny. Leon nie był zły to życie go do tego zmusiło. Zawsze był sam nie miał nikogo na kim mógł by polegać. Chciał by ktoś go wreszcie zauważył.
Szatyn był wyśmienitym kucharzem czego nikt nie wie oprócz matki dla której przyrządza obiady. Dziś wziął się za placki węgierskie z gulaszem. Kiedy jest sam w domu może w końcu zdjąć maskę i być sobą w 100%.
*tydzień później
Leon wraz Violetta spędzają ze sobą całe popołudnia. Na początku trudno im było się dogadać a teraz mozna powiedzieć ,że są przyjaciółmi. Dziewczyna przekonała chłopaka aby odwiedził Jorge w szpitalu. Pojechała tam razem z nim. Z dużą torbą zakupów oraz kwiatami weszli do pokoju chłopaka.
-Cześć stary. Jak się masz?-zapytał Leon o podszedł do łóżka Jorge podał mu rękę. Ten to zignorował i spojrzał w przestrzeni za oknem.
-Posłuchaj wiem ,że masz do mnie żal. Rozumiem Cię, naprawdę ale nie mogę cofnąć czasu. Nie masz zielonego pojęcia jak bardzo chciałbym to zrobić. Codziennie myślę o tym wypadku...
-Daj spokój to ty jedyny wskoczyłeś za mną, pomogłeś mi wypłynąć gdyby nie ty zginąłbym. Jedyne o co mam żal to ,że nadal się z nimi przyjaźnisz mimo ,że zostawili Cię na lodzie.- powiedział i spojrzał w stronę dwójki.
-Ty jesteś jego nową dziewczyną?-zapytał i zerknął na Violettę. Ona wraz z Leonem spojrzeli na siebie zdziwieni. Obydwoje spłonęli rumieńcem.
-Nie,nie...ona to moja przyjaciółka...nieważne.-powiedział i przetarł dłońmi swoją czerwoną twarz.
-Dobra to my będziemy się zbierać. Na razie młody.-powiedział Leon. Violetta postanowiła zaczekać na parkingu. Kiedy Leon kierował się do wyjścia Jorge złapał go za nadgarstek.
-Powiem Ci coś tylko nie obraź się. Ta dziewczyna jest w Tobie zakochana to widać dlatego nie spieprz tego i nie zrań jej.-oznajmił brunet po czym puścił chłopaka. Szatyn otrząsnął się dopiero po minucie przeczesał ręką włosy i ruszył do auta. Nie wiedział jak brać słowa chłopaka. Co miał na myśli mówiąc ,że Violetta jest w nim zakochana? Szatyn lubił dziewczynę lecz jednoczesnie coś mu podpowiadało ,że nie może nic z tym zrobić. Po chwili ruszyli z parkingu. Leon włączył swoją ulubioną płytę. Pierwszy poleciał utwór Eminema " Superman" to dość wulgarna piosenka, nie spodobała się ona Violi która zatrzymała muzykę. Chłopak zdziwiony spojrzał na nią ta posłała mu szyderczy uśmiech. Tak zaczął się spór.
-Nie mam pojęcia jak można słuchać takiej muzyki.- powiedziała zawiedziona.
-Yyy normalnie ?-odpowiedział sarkastycznie i puścił muzykę. Ona ponownie zatrzymała płytę. Tak przekomarzali się chyba z pięć minut. W końcu wybuchli śmiechem. Dojechali do domu dziewczyny było już dosyć ciemno.
-To ja już będę lecieć.-powiedziała i pocałowała policzek chłopaka ten trochę się zdziwił po czym uśmiechnął. Złapał dłoń dziewczyny i powiedział:
-Dziękuję Ci za wszystko co dla mnie robisz.-następnie złożył na pocałunek na jej ręce.
*dzień przedstawienia
-Stresuję się.-powiedział Verdas.
-Nie masz czym.-odpowiedziała z uśmiechem.
-Co ty w ogóle masz na sobie?-zapytał i spojrzał na jej przebranie. Był to długi czarny habit. Na głowie miała kaptur który zasłaniał jej całą twarz.
-To jest mój kostium.- zaśmiała się.
Leon strasznie stresował się sztuką szczególnie ,że na widowni mają być jego znajomi, rodzice i praktycznie wszyscy uczniowie. Z zamyślenia wyrwał go głos nauczyciela.
-Na miejsca 5,4,3,2.-wtedy kurtyna podniosła się. Verdas ujrzał tłum ludzi siedzących na widowni. Znajomi skandowali imię Leona. On coraz bardziej się stresował, wtedy poczuł czyjąś rękę na swojej. To była Violetta. Stali oni razem obok siebie przy barze. Całe przedstawienie poszło wspaniale. Kiedy przyszedł czas na scenę kulminacyjną Viola zdjęła swój habit z widowni słychać było głośne gwizdanie i okrzyki chłopaków. Leon zerknął wtedy na dziewczynę miała ona cudowną sukienkę w kolorze turkusu, cała kreacja była obszytą przezroczystymi cekinami. Włosy Violetty były lekko falowane. Na jej twarzy był delikatny lecz widoczny makijaż. Szatynowi szczęka opadła z wrażenia. Z głośników poleciały pierwsze dźwięki piosenki Nuestro Camion. Violetta zaczęła śpiewać w tym momencie cała sala umilkła wszyscy wsłuchiwali się w melodyjny głos dziewczyny. Po skończonym utworze miała stanąć na przeciwko Leona. Tak też zrobiła. Chłopak spojrzał w jej oczy jedną rękę położył na jej policzku po czym szepnął :
-Kocham Cię.-a poźniej pocałował ją w usta. Na widowni rozległy się gromkie brawa. Czerwona kurtyna opadła na scenę. Nastolatkowie nadal się całowali. Po chwili Viola oderwała się od Leona i powiedziała z łzami w oczach:
-Obiecałeś...- po czym zbiegła ze sceny.
Chłopak stanął jak wryty. Otrząsnął się po chwili i pobiegł za dziewczyną. Dogonił ją w drodze do jej domu.
-Violu nie chcesz być ze mną ?-nie potrafił zrozumieć jej decyzji.
-Bo nie chce żebyś miał przeze mnie problemy.-
-Jakie problemy!?-
-Żegnaj.- powiedziała i pocałowała go namiętnie po czym uciekła .
Świetny Os <3
OdpowiedzUsuńMasz talent :)
Cudowny :)
OdpowiedzUsuńGenialny ♥♥♥
OdpowiedzUsuńLeonetta ♥♥
Jednym słowem świetny OS :S Czekam na kolejną część