piątek, 9 maja 2014

Rozdział VIII: Umiesz liczyć, licz na siebie.

Violetta
Jestem już w parku. Zmierzam teraz w stronę wąskiej ścieżki na której umówiłam sie z Leonem. Kiedy dochodziłam na miejsce zobaczyłam ,że szatyn już na mnie czeka. Uśmiechnęłam się szeroko i przyśpieszyłam kroku. Chłopak był tyłem do mnie więc postanowiłam to wykorzystać. Podeszłam do niego i zakryłam mu oczy.
-Kto to ?-zapytałam szczęśliwa.
-Tylko dotyk jednej osoby tak na mnie uspokaja...Andres ?-zapytał żartobliwie.
-A czy to z nim umówiłeś się dziś ?-zaśmiałam się i zdjęłam rękę z jego oczu. On odwrócił się do mnie i pocałował w policzek. Ja za to napawałam się wonią jego nie powtarzalnych perfum. Złapał moja dłoń i zapytał :
-Idziemy?- ja w odpowiedzi przytaknęłam głową. Kiedy doszliśmy na miejsce ...to ciężko mi  opisać co wtedy czułam. Nigdy nie byłam tak wzruszona i szczęśliwa.
-Podoba Ci się?- zapytał patrząc na mnie.
-To najpiękniejsza miejsce w jakim  kiedykolwiek byłam. Dziękuję.- powiedziałam i czule pocałowałam jego policzek. On starł  pojedynczą łzę która mozolnie spływała po mojej twarzy.  Trzymając się za ręce ruszyliśmy w stronę ławki. Zaczęłam dokładniej przyglądać się temu miejscu. Była to niewielka wysepka odłączona od parku jedynie bujnymi  świerkami które uniemożliwiały zobaczenia co kryje się z tej strony. W oddali można było dostrzec morze na które padało światło zachodzącego słońca. Na wysepce kwitło potężne  drzewo różane.  Gałęzie drzewa które zwisały nad   ławką były oplecione białymi lampionami w kształcie żarówek . Obok ławki leżak koc a na nim kosz piknikowy. Po równoległej stronie wysepki kwitło drugie drzewo tym razem wierzbowe pomiędzy jego gałęziami  dostrzegłam biały baner na którym  był wyświetlany film z naszymi zdjeciami. W tle płynęła melodia mojej ulubionej piosenki. Nikt nigdy nie zrobił dla mnie nic równie romantycznego i pracochłonnego.


Leon
Całą naszą randkę zrobiłem na wzór tych na których wcześniej byłem z Violettą . Pomyślałem ,że może to przywróci jej jakieś wspomnienia. Usiedliśmy na kocu. Wtedy Viola zapytała:
-Leon ?-
-Tak ?-
-Mogę Cię o coś zapytać ?-widać było ,że nie wiem jak zadać mi to pytanie.
-Pewnie, o co tylko chcesz.-powiedziałem i szczerze się uśmiechnąłem.
-Bo ...kiedy byłam w szpitalu to...to Camila powiedziała ,że ty i ja byliśmy parą. To prawda ?-zamurowało mnie.  Wiedziałem ,że Cami ma długi język ale żeby nawet w takiej sytuacji nie móc się powstrzymać to naprawdę.
-Tak. Byliśmy razem przeszło 5 miesięcy.-
-To czemu się rozstaliśmy ?-pytała zdziwiona.
- Może zacznę od początku? Tak będzie mi  łatwiej.-zapytałem. Ona w  odpowiedzi przytaknęła szybko głową.Siedliśmy na ławce. Violetta oparła się o   moje ramie. Poczułem się szczęśliwy, tak jakby to była nasza kolejna randka. Jakgdyby nic się nie stało ,nie zmieniło. Wtedy zacząłem swoją historię.
- Do BA przeprowadziłaś się  na początku wakacji. Nikogo tutaj wcześniej nie znałaś. Aż pewnego wieczoru postanowiłaś się wybrać na karaoke. Ja też się tam wybierałem ze swoimi znajomymi. Kiedy byłem już na miejscu okazało się ,że nikt z moich przyjaciół nie przyjedzie. Kierowałem się już do wyjścia kiedy rozpoczęła się ta zabawa "Dwoje do pary". Polega on  na tym ,że za pomocą świateł jupiterów losuje się przypadkowy duet damsko-męski. Nagle poczułem rażące światło lampy na mojej twarzy. Pomyślałem ,że jak to jest możliwe żeby sportowiec taki jak ja wszedł na scenę i zaczął śpiewać ballady miłosne, w ogóle zaczął śpiewać. Poczułem jak jakaś grupa ludzi pcha mnie w stronę sceny. Na początku stawiałem opór  ale później dałem sobie już spokój. Wszedłem na scenę za chwilę pojawiłaś się na niej ty z równie zdziwioną miną. Spojrzałem w twoje piękne brązowe oczy i nic już nie miało znaczenia. Powiedziałem Ci wtedy:
-Nie martw się  jes...
-...jesteśmy w tym razem.-dokończyła i uśmiechnęła się ciepło a ja wytrzeszczyłem oczy.
-Ale jak to?! Skąd wiesz co wtedy powiedziałem?- zapytałem zdezorientowany.



Ludmiła
Szybko wybiegłam z restauracja. Stanęłam w progu drzwi, rozejrzałam w obie strony. Po brunecie nie było już najmniejszego śladu. Postanowiłam zadzwonić do chłopaków z naszej ekipy żeby pomogli znaleźć mi Federica. W drodze do domu Tomasa zadzwoniłam do wszystkich lecz nikt nie odbierał. No cóż, jak to mówią umiesz liczyć licz na siebie.Zaczęłam biec w głowie miałam miliony rożnych scenariuszy,wszystkie mnie przerażały. Nim się obejrzałam  byłam pod dom Heredi. Szybko wparowałam na schody, otwarłam drzwi i po cichu weszłam do środka. Od przekroczenia progu słychać było krzyki. Podeszłam bliżej do miejsca z którego dobiegały głośne dźwięki. Stanęłam za drzwiami tak by nikt mnie nie widział zaczęłam wsłuchiwać się w rozmowę.
-Jeszcze raz dotkniesz moją dziewczynę, będziesz się jej narzucać, dzwonić do niej lub spróbujesz się jakkolwiek do niej zbliżyć to ostrzegam Cię ,że moja wizyta nie skończy się tak miło jak dziś. Rozumiesz ?-zapytał  mój chłopak. Spojrzałam wtedy w szparę pomiędzy drzwiami a ścianą i zobaczyłam jak Fede szarpie Tomasa za  koszule i przyciska do szafy.
-Ostatni raz pytam. Rozumiesz ?!-zapytał coraz bardziej denerwując się Federico.
-Braciszku, nie denerwuj się tak.-powiedział i zaczął się śmiać ŻE CO FEDE TO BRAT TOMASA?!
-Nie jestem twoim bratem! I nigdy im nie będę.-powiedział i puścił go.
-A zapomniałbym, razem z Ludmiłą zgłosimy na policję próbę gwałtu więc czekaj na wezwanie na komisariat.-powiedział Federico zaczął kierować się do wyjścia kiedy Tomas powiedział:
-Jaki gwałt ? To twoja dziewczyna leciała na mnie. To zwykła dziwka !-zaśmiał się pod nosem. Federico zgiął rękę w pięść, odwrócił się na pięcie i ruszył szybkim krokiem w stronę Tomasa. Już zamachnął się ręką w jego stronę kiedy postanowiłam go zatrzymać.
-Stój !-podbiegłam do nich i przytuliłam się do Federica. On po  chwili odwzajemnił uścisk i pocałował mnie w czoło.- On nie jest tego wart.-powiedziałam i chwyciłam jego dłoń. Skierowalismy się do wyjścia. Nigdy w życiu nikogo tak nie kochałam i na nikim mi tak nie zależało jak na nim. Spotykamy się już prawie cztery lata a z dnia na dzień czuję ,że  coraz bardziej nam na sobie zależy.
-Dziękuję.-stanął przede mną Federico po czym pocałował czubek mojej głowy.-Kocham Cię.-powiedzieliśmy równocześnie. Uśmiechnęliśmy się do sobie na wzajem.
-Ludmiła jesteśmy już razem tak długo. Jesteś moim światełkiem w tunelu, tlenem , grawitacją. To ty pokazujesz mi co jest dobre a co złe, dajesz mi powietrze i przyciągasz do siebie. Nie wiem jak potoczyłoby się moje życie gdybyś nie była obok ale wiem ,że kiedy jesteś blisko mogę wszystko. Nie jestem zbyt dobry w dobieraniu słów...-wzruszyłam się. Z moich oczu popłynął strumień łez.-...ale myślę ,że to mówi samo za siebie.-powiedział po czym uklęknął na prawe kolano i wyciągnął  z kieszeni płaszcza pudełeczko w kształcie serca. Otwarł je i moim oczom ukazał się piękny diamentowy pierścionek. Nie mogłam w to uwierzyć.
-Wiem ,że może okoliczności nie są zbytnio sprzyjające ale planowałem to zrobić dziś na naszej randce. Ludmiło Ferro czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i wyjdziesz za mnie ?-zapytał mnie Fede nie miałam pojęcia co powiedzieć. Przecież mamy dopiero po 20 lat.

1 komentarz:

  1. Super!! Ludmi zgódź się proszee...!!! Rozdział Extra ale mało Leosia.
    Monika<3

    OdpowiedzUsuń