środa, 30 lipca 2014

Rozdział XIII: Amor en el aire

Leon
Zabieram dziś Violę na kolację z okazji naszej trzeciej miesięcznicy. Chce pokazać jej jak bardzo mi na niej zależy i ,że mimo upływu czasu wciąż zabiegam o jej względy. Sama czesto podkreśla  ,że wole spędzać czas z  moimi kumplami niż z nią co nijak ma się do prawdy. Dlatego cały dzisiejszy dzień poświęcę tylko i wyłącznie jej.
-Zanim pójdziemy musisz założyć to.-powiedziałem i podałem jej fioletową apaszkę.
-Muszę?-zapytała ze zbitą miną. Ja stanowczo kiwnąłem głową i zawiązałem jej apaszkę na oczach.
Po piętnasta minutach doszliśmy na miejsce.
-Mogę już zdjąć ?-pytała po raz setny.
-Teraz możesz.-powiedziałem i zdjąłem jej przepaskę z oczy po czym przytuliłem ją w pasie. Po chwili odwróciła się w moją stronę i rzuciła mi się na szyję krzycząc dziękuję po czym pocałowała mnie namiętnie w usta.
- Dobrze się trzymaj.-zdziwiona spojrzała na mnie a ja szybkim ruchem wziąłem ją na ręce. Pisnęła ze strachu a potem wybuchła  głośnym śmiechem.
-Wariat.-powiedziała i  zmierzwiła moje włosy.
-Wariuje jedynie na twoim punkcie.-odpowiedziałem i włożyłem ją do wnętrza bambusowego kosza. Potem sam wszedłem i po chwili zaczęliśmy wznosić się w powietrze.
-Kocham Cię.-powiedziałem kiedy spojrzeliśmy na siebie.
-Ja Ciebie też.-odpowiedziała i pocałowała mnie delikatnie.
 -Ale cudowne widoki.-zachwycała sie Viola.
- Spójrz tam.-oznajmiłem i wskazałem jej palcem działkę na zboczu wzgórzu  był na niej nie wielki staw.
-Chciałabym mieć kiedyś dom z takim widokiem.-
-Tak ?- zaciekawiony spytałem i zerknąłem na nią wyczekując na odpowiedź.
-Mały dwupiętrowy domek z ogródkiem i widokiem na góry. Zdala od codziennej rutyny, problemów i  miejskiego gwaru.
-Obiecuję Ci ,że kiedyś będziemy mieć taki domek .-   odpowiedziałem z czułym uśmiechem.
-Naprawdę?-zapytała z nadzieją.
-Przecież wiesz ,że dla Ciebie wszystko.-odpowiedziałem i zauważyłem ,że jej twarz przybrała dziwny wyraz twarzy.
-Kochanie wszystko w porządku?-
-Tak, tak...troszkę się zamyśliłam.-
 Po kilku godzinach lotu w przestworzach i podziwianiu pięknych widoków wylądowaliśmy na kwiecistej łące.
-Masz może ochotę na spacer ?-zapytałem z uśmiechem ona zmieszana przytaknęła głową. Złapałem ją za dłoń i powoli ruszyliśmy.
-Kochanie widzę ,że coś jest nie tak. Co się dzieje ?-
-...Wiesz kiedy rozmawialiśmy w balonie poczułam tak jakby ukłucie w głowę. Wiem  ,że to brzmi dziwnie ale wtedy zobaczyłam wiele wspomnień z tobą nasze randki, spotkania, pocałunki, kłótnie a potem zobaczyłam też jakiegoś chłopaka którego nie pamiętam. Miał kruczoczarne włosy i taki pieprzyk na czole widziałam jak za mną biegnie. W końcu  kiedy mnie dogonił zaczął szarpać mnie za ramiona. Kłóciliśmy się wreszcie zaczęłam płakać.  Odpychałam go ale był zbyt silny. Nie byłam w stanie go pokonać. Rzucił się na mnie i zaczął całować. Wtedy zjawiłeś się ty i zacząłeś się z nim bić.-na samo wspomnienie o tym twarz mi zesztywniała w oczach stanęły świeczki a oddech zatrzymał się.
- To właśnie przez to zerwaliśmy ze sobą. W ten dzień obchodziliśmy naszą piątą rocznicę. Kiedy odprowadziłam Cię  do dom przypomniałaś sobie ,że zostawiłaś w restauracji torebkę. Powiedziałem Ci żebyś zaczekała na mnie a ja się po nią wrócę. Kiedy wróciłem na miejsce Ciebie nie było wystraszyłem się ,że coś mogło Ci się stać dlatego zacząłem biec. Kiedy mijałem drugą przecznice zobaczyłem Ciebie i Tomasa jak się całujecie. Tomas przez długi czas rywalizował ze mną o twoje względy. Podbiegłem do was i od ciągnąłem go od Ciebie uderzyłem go a potem zaczęliśmy się bić. Ty krzyczałaś błagając żebym go zostawił. W końcu go puściłem  oszołomiony, cały we krwi z podbitym okiem szedłem do Ciebie patrząc w jego stronę. Leżał na ziemi ledwo łapiąc oddech zaczął mówić ,że zniszczy mi życie ,że zabije nas oboje ,że jeszcze tego pożałujemy. Kiedy podszedłem do Ciebie wtuliłaś się we mnie i zaczęłaś mnie przepraszać za wszystko. Następnego dnia przyszłaś do mojego domu i powiedziałaś mi ,że nie możemy być razem bo będę miał przez to  same kłopoty. Chciałem Cię przekonać ale na marne. Powiedziałaś ,że to właśnie przez to jak bardzo mnie kochasz nie możemy być razem. -
-Czyli to wszystko moja wina. Jaka ja byłam głupia. Kochanie wybaczysz mi to kiedyś ?-
-To nie twoja wina i wcale nie jesteś głupia nawet tak nie myśl gdybym Ci nie wybaczył to byłbym tu z tobą ?-powiedziałem i przytuliłem ją do siebie. 
-Wiesz nigdy bym nie przypuszczała ,że życie z amnezją może tak wyglądać.-oznajmiła po chwili.
-Czyli jak ?-zaciekawiony spytałem i dalej podziwiałem widok zachodzącego słońca.
-Tak...normalnie. Mimo  ,że nie pamiętam ostatniego roku mojego życia to i tak mam kochanych przyjaciół i cudownego chłopak, uczę się w Studio. Żyje tak jakby nic się nie stało.Jedyne czego mi brakuje do pełni szczęścia to moi rodzice. Dałabym tak wiele by znów móc zobaczyć mojego nadopiekuńczego tate.-powiedziała przez łzy i wtuliła się we mnie.
-Sama widzisz ,że z czasem zaczynasz przypominać sobie różne wspomnienia. To nie jest tak  ,że niczego nie pamiętasz. Myślę ,że z czasem twoja pamięć całkowicie wróci.-
-Bez Ciebie niczego bym sobie nie przypomniała. To tylko i wyłącznie twoja zasługa dziękuję Ci za to.-w odpowiedzi pocałowałem jej usta .
-Chodź już jesteśmy na miejscu.-powiedziałem i pociągnąłem ją za dłoń. Doszliśmy do dębu który stał  nad jeziorem.
-Gotowa ?-zapytałem podekscytowany.
-Gotowa na co ?-zapytał zdziwiona.
-Na to !!!- krzyknąłem. I złapałem się liny wiszącej z drzewa rozhuśtany wskoczyłem do wody.
-Nie ma mowy !-krzyknęła przez śmiech.
-No chodź nie ma nic piękniejszego niż widok zachodzącego słońca w wodzie ! PROSZĘ!- po chwili zastanowienia zostawiła swoją torebkę obok drzewa, zdjęła swoje baletki i z rozbiegiem wskoczyła do wody. Nagle zaczęła się topić ze strachem szybko do niej popłynąłem ona po chwili wynurzyła się i wybuchnęła śmiechem.
-Nie mogę. Dałeś się nabrać !- w odpowiedzi pocałowałem jej usta.
-Przytkasz się teraz trochę ?-
-Może ?-odpowiedziała i wpoiła się w moje spragnione dotyku usta. Po kilku pocałunkach wziąłem ją na ręce i wciąż się całując wyszliśmy na brzeg. Delikatnie położyłem ją na ziemi. Viola oderwała się ode mnie i powiedziała:
-Kotku. Nie tutaj.-
-Czemu ?-spytałem zawiedziony.
-Bo ja jeszcze nie jestem gotowa na dziecko. Wiem jak to brzmi ale to cała prawda. Oboje chodzimy do szkoły sam wiesz jak dziecko wywróciłoby nasze życia do góry nogami.
-...Wiem. Masz racje... To co robimy ?-
-Berek.-krzyknęła i szybko poderwała się z ziemi.
-To był twój życiowy błąd.-oznajmiłem i ruszyłem w pościg za nią. Po około godzinie wszystko wygłupów zmęczeni położyliśmy się na kocu.
-W swietle gwiazd jest tu jeszcze piękniej.-
-Mam coś dla Ciebie... Do kompletu z naszyjnikiem.- powiedziałem i założyłem na jej nadgarstek złotą bransoletkę z napisem "Leonetta". Ta w podzięce pocałowała mnie namiętnie.
-Nie musiałeś cały dzisiejszy dzień z tobą to był wspaniały prezent, ale mimo wszystko dziękuję. Ja też mam coś dla Ciebie.-powiedziała i podarowała mi cyjanowe pudełko. W środku był srebrny  Casio.
-O matko przecież wiedziałaś jak bardzo chciałem go mieć. Dziękuje Ci bardzo, kochanie.-pocałowałem ją czule.
-Nie ma za co.-uśmiechnęła się do mnie radośnie.
-W zasadzie mam coś jeszcze.-
-O nie. Nie ma opcji. Nic już od Ciebie nie wezmę.-powiedziała o założyła ręce na klatce piersiowej.
-Piosenki też nie ?-udałem ,że się zasmuciłem.
-Piosenkę w drodze wyjątku.-uśmiechnęła. 
"Si hay amor y nada más
No es necesario nada, nada más
Si hay amor olvídate del calendario
Nada, nada más
Donde voy ahí vas
Me acompañaras
Donde vayas, iré y te seguiré
Hay amor en el aire acercate a mí
Apuesta por lo que siento
Hay amor en el aire tu confía en mí
Ya ves que no existe el tiempo
Solo es destino que a nosotros nos unió
Para siempre (Para siempre)
Para siempre
Si hay amor y nada más
No es necesario nada, nada más,
Si hay amor no exieste el abecedario
Nada, nada mas
Donde voy ahí vas
Me acompañaras
Donde vayas, iré y te seguiré
Hay amor en el aire acercate a mí
Apuesta por lo que siento
Hay amor en el aire tu confía en mí
Ya ves que no existe el tiempo
Solo es destino que a nosotros nos unió
Para siempre (Para siempre)
Para siempre
Cuando escribo esta canción
Voy a robar tu corazón
No se pueden separar mis acordes de tu melodía
Y ese día será (Y ese día será)
El mejor de tu vida
De tu vida
Hay amor en el aire acercate a mí
Apuesta por lo que siento
Hay amor en el aire tu confía en mí
Ya ves que no existe el tiempo
Hay amor en el aire acercate a mí
Apuesta por lo que siento
Hay amor en el aire tu confía en mí
Ya ves que no existe el tiempo
Hay amor en el aire"
-Jest śliczna.-powiedziała i pogłaskała mój policzek.
-To ty jesteś śliczna.-odpowiedziałem i pocałowałem jej usta.
Po godzinie spędzonej na podziwianiu gwiazd i jedzeniu kolacji wróciliśmy do domu.  W środku nie było nikogo. W jadalni na stole leżała kartka.
"Fran i Marco zgubili się w górach. My idziemy ich szukać. W razie czego dzwońcie.
P.S. Lepiej zostańcie w domu w razie gdyby wrócili.
                                        Ludmiła
***
13-steczka @.@
Następny rozdział niebawem =)
Buziaki:***

2 komentarze:

  1. Nareszcie jest :D :D
    Tak się ciesze że dodałaś ♥♥♥
    Leonetta ^^ Tak słodko ..
    Sam Cukier :D
    Pozdrawiam...
    I czekam an next

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki;*
      Leonetta ...wiem od takiej ilości cukru próchnicy można dostać;P
      Ale tak mnie natchnęło na przesadną słodzizne ;)

      Usuń