Zdziwiony chłopak przykucnął i złapał się za głowę. Nie potrafił zrozumieć Violetty. Skoro nic do niego nie czuła to czemu mu tego nie powiedziała prosto w oczy ? Tylko mówiła ,że nie chce sprawiać mu problemów. Co mogła mieć przez to na myśli? Leon postanowił zadzwonić do dziewczyny i wyjaśnić wszystko. Violetta odrzucała każde jego połączenie. Szatyn nie dał jednak za wygraną i ruszył w stronę jej domu. Po kilku minutach był już na miejscu. Zebrał po drodze garstkę kamyczków. Podszedł pod okno dziewczyny i rzucił jednym z nich. Nie zareagowała więc powtórzył czynność. Po chwili dziewczyna podeszła do okna i otwarła je.
-Co ty robisz ?!- szepnęła zdenerwowana.
-Chcę z tobą porozmawiać.-
-O czym ?-
-O nas.-
-Nie ma żadnych nas. Jesteś ty i jestem ja. Koniec kropka.- odpowiedziała Violetta.
-Daj mi tylko pięć minut. Potem dam Ci już spokój.-prosił Leon.
-Pięć minut i ani sekundy dłużej.-
-Dobrze.-
-Poczekaj przed bramą zaraz do Ciebie zejdę.- szepnęła i zamknęła okno. Chłopak stanął przed domem by poczekać na dziewczynę. Po chwili przyszła ubrana w szarą bluzę z kapturem oraz miętowe szorty.
-Przejdziemy się?- zapytał z nadzieją w głosie. Violetta walczyła z własnymi myślami. Bała się ,że może dać ponieść się emocją i ulegnie szatynowi a to nie byłoby dobre dla nich obojga. Mimo wszystko postanowiła zgodzić się. Sama nie wiedziałam dlaczego. Może obawiała się ,że ktoś doniesie jej ojcu ? Albo marzyła by spędzić z szatynem chwilę sam na sam bez obawy ,że ktoś ich zobaczy?
-Dobrze chodźmy.-powiedziała i ruszyła z Leonem w stronę jeziora.
-O czym chciałeś ze mną rozmawiać?- zapytała przerywając przy tym niezręczna ciszę.
-O nas. O uczuciu które jest między nami. Chciałabym żebyś wiedziała ,że nie jesteś mi obojętna i myślę ,że ja tobie też. - odpowiedział i stanął przed nią. Szatynka spuściła wzrok. Nie chciała mu pokazać jak bardzo boli ją ta cała sytuacja. Jej czekoladowe spojrzenie mówiło samo za siebie.
-To prawda nie jesteś mi obojętny. Nigdy nie byłeś ale to nie zmienia faktu ,że nie możemy być razem.-powiedziała z bólem i uroniła kilka łez. Szatyn starł je opuszkami swoich palców.
-Dlaczego ?-
-Spójrz na siebie a potem na mnie. Jesteśmy z dwóch innych światów. To nie ma prawa się udać.-
-To jak wyglądamy nie ma najmniejszego znaczenia. Ważne jest to co czujemy.- powiedział i położył jej rękę na swojej klatce piersiowej. Ona nie pewnie spojrzała mu w oczu. Zauważyła ten sam ból jaki odczuwała.
-Co powiedzą inni ?-
-Przejmujesz się tym co pomyślą inni ?-
-Ja nie ale ty, pomyśl co zrobisz kiedy odwrócą się od ciebie wszyscy przyjaciel, znajomi. Nadal będziesz chciał być ze mną ?-spytała. Chłopak wytrzeszczył oczy. Nie spodziewał się takiego pytania ze strony szatynki.
-Pomyśl o tym.-powiedziała i zawróciła się w stronę swojego domu.
-Poczekaj odprowadzę Cię.-
-Nie trzeba. Trafię sama.- odpowiedziała i po chwili zniknęła za zakrętem. Szatyn znowu był zakłopotany. Myślał ,że po rozmowie z Violą wszystko stanie się jasne. Będzie widział czarno na białym co dalej. A teraz znów miał mętlik w głowie. Wrócił po cichu do domu, przebrał się w piżamę i położył do łóżka. Nie mógł jednak zasnąć. Rozmyślał w jaki sposób możne udowodnić dziewczynie swoje uczucia. Po chwili wpadł mu do głowy pomysł.
***
Dziś jest ostatni dzień szkoły dla licealistów z Californii. Za kilka godzin będą zupełnie wolni od reguł i zakazów. Wszyscy żyją tym co będzie działo się podczas wakacji. Uczniowie stoją teraz na parkingu samochodowym czekając na ostatni w tym roku dzwonek na lekcję. Beztroskie rozmowy przerywa im widok Leona- szkolnego amanta. Chłopak ubrany był w czerwony golf oraz jeansy. Jego znajomi szybko podeszli do niego.
-A ty co gejem jesteś?-śmiał się z niego Diego-jeden z członków bandy.
-Wal się.-odpowiedział znudzony Leon.
-Wyglądasz jak ta wariatka...czekaj jak ona miała na imię...-prowokował go Marco.
-Wiem o co Ci chodzi i radzę Ci lepiej nie kończyć jeżeli Cię zęby nie swędzą.- wysyczał Verdas trzymając chłopaka za koszulę. Po chwili wzrok wszystkich uczniów skierował się na kogoś innego. Chłopcy zaczęli gwizdać. Między dziewczynami słychać było głośne szepty. Zaciekawiony Leon spojrzał w tamtą stronę. Jego oczom ukazała się Violetta. Ubrana była w miętowo-białą sukienkę oraz buty na koturnach w tym samym kolorze. Długie włosy szatynki było lekko falowane. Subtelny makijaż oraz biżuteria nadawały uroku całej kreacji. Leon puścił koszule Marco i ruszył w kierunku Violi. Dziewczyna uśmiechnęła się pogodnie czym dodała otuchy niebieskookiemu. Szatyn zdjął z siebie golf zostając w czarnej obcisłej koszulce która świetnie uwydatniała jego umięśniony tors. Podszedł bliżej ukochanej. Powoli i niepewnie zbliżali się do siebie by połączyć swoje usta w pocałunku. Początkowo zawstydzeni byli "publiką" która zebrała się wokół nich lecz gdy ich usta spotkałyśmy się poczuli się jak w niebo wzięci. Z sekundy na sekundę pocałunek stawał się coraz namiętniejszy. Wszystkie uczucia które dotychczas w sobie tłumili skoncentrowały się w ich pocałunku. Cały ból, strach i niedosyt pękły jak bańka mydlana. Zostało tylko porządnie i ekscytacja. Kiedy brakło im tchu oderwali się od siebie.
-Kocham Cię najbardziej na świecie.- powiedział Leon po czym pocałował czoło szatynki.
-Ja Ciebie też.- ucieszyła się Viola.
-Ty mnie też co ?- zapytał dla pewności.
-Ja Ciebie też kocham głuptasie.-odpowiedziała po czym zmierzwiła mu włosy. Na parkingu rozległy się brawa. Dopiero teraz para przypomniała sobie ,że nie są sami. Zawstydzona szatynka przytuliła się do Leona. Chłopak zerknął przez ramię szatynki na swoich przyjaciół. Nie byli zbytnio zadowoleni. Z ich twarzy można było wyczytać same negatywne emocje. Rozmawiali ze sobą chwilę po czym Marco zabrał głos.
-Jakie wzruszające ,aż łza się w oku kręci.-powiedział i zaczął wycierać swoje " łzy" chusteczką.
- Jestem ciekawy czy nasza kochana Viola wie dlaczego Leoś spotyka się z nią.- zdenerwowany szatyn chciał uciszyć Marco lecz Violetta zatrzymała go ręką.
-Mam tutaj nagranie Leona i Diego jak prowadzą bardzo ciekawą romowe.- powiedział i pokazał telefon po chwili puścił nagranie.
-Stary doganiam Cię już.- oznajmił pijany Diego.
-Z czym mnie doganiasz ?-
-Jak to ? Chodzi mi nasz zakład.-
-Aaaaaa ja zaliczyłem 68 a ty ?-
-Ja 68 a dziś umówiłem się z boską Vanessą.-rozmarzył się.-Będzie się działo.-
-Czekaj, czekaj czyli jest remis ?!- zapytał zaskoczony Verdas.
-Na to wychodzi. Ah już czuję te dwie stówki.-
-O nie,nie,nie ja się tak łatwo nie poddam musi być jeszcze ktoś.-zamyślił się Leon.
-Niestety stary to już wszystkie laseczki z naszej szkoły.-
-...VIOLETTA !-krzyknął Verdas po długim namyśle.
-Ta z kółka matematycznego ?!-Leon kiwnął głową.- O fuj weź gościu nawet ja mam swoją godność.-
Violetta która przysłuchiwała się całemu nagraniu miała łzy w oczach nie dowierzała jak Leon może być bezduszny i zakłamany. Szatyn złapał się za głowę.
-Daj spokój nie jest taka zła.-
- Jakby tylko zgoliła te krzaczory nad oczami, zdjęłaby ten sekator z zębów to może...nie wtedy też nie. Pomyśl jak ma takie krzaki nad oczami to co ona musi mieć tam na dole ?! Ooo fuuuj ! Nawet nie chce o tym myśleć. Stary ze dwa będziesz musiał się tam przedzierać. Nie zapomnij kosiarki zabrać ze sobą.-obaj chłopcy wybuchli śmiechem.
Kiedy Marco zatrzymał nagrani Leon odważył się spojrzeć na szatynkę. Jej twarz była pełna rozczarowania, bólu i nienawiści.
-To nie tak jak myślisz. Jaa Ci wszystko wyjaśnię.-zapierał się chłopak. Violetta spojrzała na jego z zażenowaniem.
-Co mi chcesz wyjaśniać. To ,że chciałeś mnie przelecieć dla głupiego zakładu ?? Czy może to jakim pieprzonym dupkiem jesteś ?!-wyszeptała bezsilna. Leon chciał złapać dziewczynę za rękę lecz ona szybko się odsunęła od niego.
-Nie dotykaj mnie.-chłopak ponownie wyciągnął swoją dłoń. Violetta powtórzyła czynność.-Nie dotykaj mnie. Rozumiesz ?! Brzydzę się tobą.-powiedziała do niego po czym odwróciła się na pięcie. Leon ze łzami w oczach patrzył jak jego miłość odchodzi. Wiedział ,że dziewczyna nie wybaczy mu tego. Sam nie mógł sobie tego darować.
***
Wiem ,że późno ale chciałam go już zakończyć ale będzie jeszcze jedna część ^^
Dziekuje za komentarze przepraszam za opóźnienia ale obiecuje podciągnąć średnią ;)
Do następnego :*****
Cudowne :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać części 4 :)
Głupi zakład :(
Mam nadzieję, że się szybko pogodzą :)
Rose M.