czwartek, 23 października 2014

Rozdział XVIII: O niebo lepiej.

Leon
Właśnie wyszliśmy z zakładu ślusarskiego. Znalezienie tego miejsca wcale nie było takie proste. Zajęło nam to grubo ponad dwie godziny. Postanowiliśmy z Vilu ,że ją odprowadzę a potem pójdę do siebie. Cały ten dzień nieźle dał nam obojgu w kość.
-Oh co za ulga. Nareszcie czuje ,że mam prawą dłoń.-powiedziała Violetta masując swój nadgarstek.
-Witaj w klubie. Też dopiero odzyskuję czucie w ręce.- zażartowałem i delikatnie się uśmiechnąłem. W końcu zatrzymaliśmy się koło domu szatynki. Wtedy usłyszeliśmy odgłos tłuczonego szkła. Violetta złapała mnie kurczowo za rękaw i zerknęła na mnie przerażona. Sam lekko się wystraszyłem.
-Leon co to było?- zapytała trzymając mnie za rękę. Ja wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem od razu na policje. Po kilku minutach byli już na miejscu.
-Dzień dobry  czy to państwo zgłaszali włamanie ?-zapytał mężczyzna w niebieskim uniformie.
-Tak to my. Przyszliśmy tutaj kilka minut temu i usłyszeliśmy nagle dźwięk tłuczonej szyby lub czego takiego. Zaniepokoiliśmy się  ,że to może być włamywacz.-wyjaśniłem szybko podczas kiedy dwójka pozostałych policjantów przeszukiwała mieszkanie. Po chwili wyszli na zewnątrz.
-Nikogo nie ma.-krzyknęła kobieta. Funkcjonariuszy który spisywał nasze zeznania przytaknął lekko głową.
-Możemy zabrać jakieś ubrania ? -zapytałem kiedy skończyłem odpowiadać na pytania.
-Niestety to nie jest możliwe. Teren musi zostać zabezpieczony.-powiedział mężczyzna. Violetta się rozpłakała, widać było ,że nie daje już sobie rady z tym wszystkim. Cały dzisiejszy dzień nie należał chyba do jej najlepszych.
-Ciii. Nie płacz wszystko będzie dobrze .-powiedziałem kiedy dziewczyna przytuliła się do mnie.
-Leon nic nie będzie dobrze. Odkąd tu jest mam same problemy, kłopoty. Jestem chodzącym fatum.-oznajmiła wciąż się we mnie wtulając.
-Nie mów tak. Pójdziemy teraz do mnie ,są tam twoje ubrania które zapomniałaś zabrać i zamieszkasz u mnie do wyjaśnienia sprawy. Dobrze ?-zapytałem delikatnie głaszcząc jej włosy.
-Jesteś pewny ?-zapytała. Ja tylko  przytaknąłem. Po rozmowie z komisarzem zabrałem ją do siebie.
-Nic się tu nie zmieniło.-powiedziała kiedy weszliśmy do środka.  Ja lekko się uśmiechnąłem.
-Pewnie chcesz się przebrać ?-
- Wiesz trochę dziwnie jest chodzić cały dzień w obcisłej miniówce.-oznajmiła po czym się zaśmiała.
-Wszystkie twoje rzeczy są w tym samym miejscu. Reczniki są w łazience jakbyś chciała wziąć prysznic.-powiedziałem z uśmiechem. Violetta odpowiedziała mi tym samym. Kiedy dziewczyna poszła na górę ja udałem się do kuchni by przygotować nad coś do jedzenia. Po kilkunastu minutach Viola zeszła na dół.
-O niebo lepiej.-powiedziała z szerokim uśmiechem.
-Pamiętam tą bluzkę. Kiedyś jak byliśmy w parku to ptak Ci na nią narobił.-powiedziałem i głośno się roześmiałem dziewczyna spojrzała na mnie oburzona.
-Nie prawda.-
-Prawda, prawda. Później jak to zobaczyłaś zaczęłaś piszczeć " Aaa, zdejmij to ! Zaraz zwymiotuje !"-powiedziałem śmiejąc się do rozpuku. Zdenerwowana Violetta zaczęła mnie ganiać po całym domu. Po kilku minutach schowałem się za drzwiami by za chwilę wystraszyć Viole. Kiedy wyskoczyłem zza nich szatynka potknęła się i pociągnęła mnie  ze sobą ba podłogę. Pod wpływem emocji zaczęliśmy się całować.
Fede
Jak ja mam to wszystko odkręcić. Nie chciałem jej niczego mówić by jej nie zranić a wyszło jeszcze gorzej. Liczyłem się z tym ,że nie utrzymam tego w tajemnicy ale nigdy nie miałem okazji jej o tym powiedzieć. Teraz Ludmiła nie chce nawet na mnie patrzeć. Postanowiłem dać jej trochę czasu i nie wydzwaniać do jej przynajmniej na razie. Wiem,że ciężko jej będzie oswoić się z tym faktem. Sam wciąż nie mogę uwierzyć  ,że Tomas to mój brat. To jedna z najbardziej obrzydliwych myśli jaka krąży mi po głowie  ,że taki sukinsyn, zboczeniec i prostak jest moją rodziną. Nigdy nie wybaczę mojemu ojcu tego co zrobił mnie i matce. Swoją bezmyślnością przekreślił wszystko. Nie chce mieć z nim nic wspólnego. Przez niego moje małżeństwo wisi teraz na włosku. Jeśli Ludmiła mnie zostawi nie daruję im tego.
-Harriett ,połącz mnie z moim prawnikiem.-powiedziałem do mojej sekretarki po czym odłożyłem słuchawkę. Po mój telefon oddzwonił. Podniosłem szarą słuchawkę i przyłożyłem ją sobie do ucha.
-Witaj Frank, mam do Ciebie sprawę.-
-Cześć. O co chodzi ?-
-Mógłbyś dla mnie kogoś namierzyć ?-
-Pewnie. Masz może jego numer telefonu?-
-Tak, zaraz Ci go wyśle mailem. Mam nadzieję  ,że to pozostanie między nami.-oznajmiłem.
-Naturalnie. Postaram się to załatwić jak najszybciej.-
-Dzięki. Na razie.-odpowiedziałem po czym się rozłączyłem. " No to teraz mi się nie wywiniesz" pomyślałem i wysłałem wiadomość z numerem telefonu Tomasa do Franka. Już po kilkunastu minutach dostałem maila z jego adresem. Wyszedłem z firmy po czym wsiadłem do mojego samochodu i pojechałem pod wskazany adres.
Fran
Wciąż wyczekuję na telefon od Ludmiły. Miała zaraz do mnie zadzwonić by mi wszystko wyjaśnić a minęło już kilka godzin. Violetta też się nie odzywa. Wydaje mi się  ,że domyśliła się ,że próbujemy zeswatać ją z Leonem , ale mimo wszystko postanowiłam im nie przeszkadzać i zadzwonić dopiero jutro. Z nerwów nie mogłam znaleźć sobie miejsce więc poszłam do kuchni by coś ugotować. Gotowanie to moja druga pasja. Jest dla mnie jak taniec pomaga mi się uspokoić i zrelaksować. Postanowiłam nie robić żadnych wypieków bo dość się już dzisiaj ich najadłam w cukierni. Lepiej zrobić coś lekkiego np. jakąś sałatkę. Sięgnęłam więc do lodówki po potrzebne składniki. Kiedy zabrałam się za cięcie warzyw zadzwonił dzwonek do drzwi. Szybko pobiegłam mając nadzieję  ,że to któraś z moich przyjaciółek. Pociągnęłam za klamkę i ujrzałam Marco.
-O hej, ale niespodzianka.-powiedziałam z szerokim uśmiechem i pocałowałam go czule w usta.
-Mmm, uwielbiam takie powitania. Pomyślałem  ,że może przyda Ci się towarzystwo więc mam ze sobą wino i flim.-oznajmił wchodząc do środka. Uśmiechnęłam się wesoło.
-Przyda mi się pomoc w kuchni.- powiedziałam całując jego policzek. Szatyn zdjął swoją kurtkę po czym ruszył za mną.
-Ty będziesz ciąć warzywa ,a ja zrobie sos.-oznajmiła kiedy byliśmy już w kuchni.
-Robi się szefie.- ja się tylko zaśmiałam po czym dałam mu nóż. Bawiliśmy się przy tym jak małe dzieci. Nagle Marco rozciągał sobie palec.
-Masz jakiś plaster bo leci mi krew.-powiedział trzymając palec w buzi by zatamować krew.
-Pokaż to.-
-Daj spokój przecież to nic takiego. Trochę krwi  i tyle.-oznajmił a ja złapałam jego dłoń. Z palca krew ciekła ciurkiem. Wyciągnęłam z szafki apteczkę. Wzięłam wodę utlenioną i polałam nią ranę. Woda zaczęła się pienić więc poczekałam chwilę po czym wytarłam ja delikatnie gazą. Zakleiłam palec plastrem po czym szeroko się uśmiechnęłam.
-Spokojnie. Przeżyjesz.-oznajmiłam widząc jego skwaszoną minę spowodowaną widokiem krwi.
-Dziękuję. Co ja bym bez Ciebie zrobił?-zapytał tuląc mnie do siebie.
-Chyba byś się nie wykrwawił.-powiedziałam gładząc dłonią jego plecy. On lekko pocałował mnie w głowę.
-Kocham Cię.-dodał szeptem a ja lekko się do siebie uśmiechnęłam.
-Ja Ciebie też.-powiedziałam i delikatnie musnęłam jego usta.
-Ty mnie też, co ?-zapytał udając  ,że nie wie o co mi chodzi.
-Ja Ciebie też kocham, głuptasie.-oznajmiłam słodko po czym zmierzwiłam dłonią jego gęste włosy. On z uśmiechem na twarzy pocałował mnie czule w usta.
-Pójdziesz włączyć film, a ja to dokończę?-zapytałam wskazując wzrokiem pocięte warzywa.  W odpowiedzi Marco lekko przytaknął  po czym skradł mi kolejnego buziaka. Kiedy już skończyłam przyrządzać sałatkę postanowiłam umyć naczynia. Napełniłam zlew ciepłą  wodą i zaczęłam myć w nim talerzyki. Nagle poczułam dłonie Marco na moich biodrach. Uśmiechnęłam się delikatnie pod nosem co nie uległo uwadze szatyna. Chłopak odgarnął moje kruczoczarne włosy na prawe ramię po czym przyłożył usta do mojej szyi i delikatnie zaczął ją całować. Odchyliłam głowę by miał do niej lepszy dostęp.
-Pomóc Ci ?-zapytał szeptem kiedy oderwał się od mojej szyi.
-Nie, już skończyłam, ale dziękuję jesteś kochany.-odpowiedziałam i cmoknęłam jego policzek.
-Taki jestem. Gentelman w każdym calu.-zażartował po czym zaczął mnie całować.  Kiedy zmierzaliśmy do salonu oderwał się ode mnie na chwilę żeby szybkim ruchem podnieść mnie na ręce. Wystraszona pisnęłam ,lecz chłopak od razu uciszył mnie pocałunkiem. Na nogach postawił mnie dopiero w mojej sypialni. Wciąż nie przestając się całować położyliśmy się na łóżku.
***
Tak prezentuję się 18 ^^
Mam do was pytanie:Czy chcecie żebym nadal prowadziła tego bloga ? Jeśli tak napiszcie to w komentarzu. Ciekawi mnie czy ktoś w ogóle chce to czytać. Jeśli będzie chociaż kilka komentarzy zostanę.           
Buziaki:***

5 komentarzy:

  1. Ja czytam ! XD
    Pisz dalej <3
    Super rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też czytam :))
    Musisz pisać dalej nie możesz zmarnować takiego talentu xd
    Co do rozdziału, wspaniały jak zawsze :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Piszzzzz dalej masz super opowiadania

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudny <3 Boski <3 Genialny <3
    Naprawdę wspaniały rozdział *O*
    Biedna Viola ;c
    Ale zamieszkała u Leosia ^^
    I się pocałowali *O*
    Aaaaaaaaaaallllleeeeeeeeee radość <33333
    Fran z Marco tacy słodcy <3
    Owwwwwwwwwww *O*
    Fede co teraz zrobi? ;o
    Czekam na nexcika niecierpliwie <3
    Buziaki ;*
    Katarina
    P.S. Ja przepraszam, że nie komentowałam, ale czytałam na telefonie i tak nie za wygodnie ;c Ale nie odchodź! Twoje opowiadanie jest naprawdę cudowne, piszesz wspaniale i nie warto marnować takiego talent ;* Mam nadzieję, że zostaniesz <3

    OdpowiedzUsuń