*dwa lata później...
Violetta
Dostałam list ,że odnaleziono mojego ojca. Czym prędzej spakowałam swoje rzeczy i wyleciałam do BA. Od dwóch lat mieszkam w Hiszpanii gdzie spotkałam się z Camilą. Wynajmujemy wspólne mieszkanie w Barcelonie. To mój pierwszy lot do Argentyny od czasu wyprowadzki. Nie utrzymuję z nikim kontaktu po za Fran i Ludmiłą. Nie wiem jeszcze jak długo pozostanę w Buenos Aires ale już nie mogę się doczekać aż zobaczę moich dawnych przyjaciół. Jestem teraz na lotnisku i czekam na dziewczyny. Po kilku minutach zauważyłam je przy wejściu. Kiedy nasze spojrzenia spotkały się i zaczęłyśmy biec w swoje strony.
-Jak ja za wami tęskniłam.-powiedziałam kiedy ściskałyśmy się.
-My za tobą jeszcze bardziej.-odpowiedziały na równi po czym roześmiałyśmy się.
-Idziemy na ciacho, jestem strasznie głodna.-
-Pewnie chodźmy.-
Fran
Jesteśmy w cukierni i zajadamy się pysznymi kremówkami.
-Jak Ci się mieszka w Hiszpanii ?-zapytałam zaciekawiona.
-To cudowne miejsce. Takie magiczne i urokliwe. Po prostu kiedy tam jesteś przenosisz się w czasie.-
-Wiesz u nas BA też jest pięknie...-zaczęła Ludmi.
-Wiem do czego zmierzasz ale tam jest mi dobrze.-
-Próbować zawsze można.-powiedziałam i objęła ramieniem Ludmiłę.
-Mówcie co u was słychać jak tam z Marco ?-
-To długa i nie kończąca się historia. Najpierw byliśmy ze sobą potem zerwaliśmy i znowu razem i znowu osobną. Kiedy wracamy do siebie nie widzimy świata po za sobą ale kiedy zaczynamy się spierać nikt nie umie ustąpić i kończy się to jak zwykle. Szkoda gadać ... lepiej powiedź czy spotkałaś już jakiegoś przystojnego hiszpana który zawrócił Ci w głowie ?-
-Mam za sobą kilka przelotnych "romansów" ale każdy jak szybko się zaczął tak szybko się skończył.-
-Czemu ?-
-Nie wiem. Zastanawia mnie to ,że każdego z nich porównywałam z...Leonem. Wiem ,że to dziwne ale wszystkim czegoś brakowało.-powiedziała zamyślona.
- Wciąż go kochasz ?-zapytałam spoglądając na nią ze współczuciem.
-...Nie, już się z tego wyleczyłam. Wyprowadzka dobrze mi zrobiła.-powiedziała i sztucznie się uśmiechnęła. Po czym szybko zmieniła temat.
-Co u Diany ?-zapytała upijając łyk gorącej kawy.
-Rośnie jak na drożdżach. Nie długo będzie miała pierwsze urodzinki a po nich chcemy wyprawić chrzciny.-
-To świetnie. Kim będą rodzice chrzestni?-zaciekawiona zajadała się ciastem.
-No właśnie tu pytanie do Ciebie. Ty byłaś z nami od początku ciąży przez co bardzo bym chciała żebyś to ty została mamą chrzestną Diany... Co o tym myślisz?-
-Naprawdę?-zapytała szczęśliwa. Ludmi szybko pokiwała głową.
-No pewnie ,że tak.-odpowiedziała z uśmiechem i rzuciła się na nas.
-Ale się cieszę.-powiedziała Ludmi i puściła do mnie oczko. Ja tylko uśmiechnęłam się szeroko. Jak zawsze kombinuje.
- Violu a co z twoim tatą?-zapytałam po chwili.
-Jutro będziemy mogli się zobaczyć. Dziś ma zostać jeszcze w szpitalu na obserwacji.-
-Czyli cały dzisiejszy dzień masz dla nas ?-
-Yhm.-
-Imprezka .-powiedziała kusząca Ludmiła a my roześmiałyśmy się.
-To idziemy.-
-Zadzwonię po wszystkich i powiem ,że mam dla nich niespodziankę.-powiedziała Lu z szatańskim śmiechem.
-Nic się nie zmieniłaś.-powiedziała Viola wywracając oczami.
*wieczór
Ludmiła
Violetta poszła położyć Dianę spać. A my z Fran przebieramy się w sukienki.
-Myślisz ,że się zdenerwuję?-szepnęła Fran.
-Myślę ,że tak ale będzie udawała ,że wszystko jest w porządku.-
-Trochę nie zręczna sytuacja. Może lepiej jak jej powiemy ?-
-Nie sądzę żeby to był dobry pomysł bo wtedy pójdzie do domu.-
-Masz racje.-oznajmiła zmieszana. Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi.
-To pewnie Naty ja otworzę.-powiedziała Violetta wychylając się zza futryny drzwi z promiennym uśmiechem.
Violetta
Szybko podbiegłam do drzwi i pociągnęłam za klamkę.
-Niespodzian...-zaczęłam mówić kiedy nagle mnie zatkało. Staliśmy tak kilka sekund wpatrując się w siebie. To uczucie było nie do opisania. Wszystko w środku zaczęło przyspieszać swoje bicie. Zrobiło mi się gorąco i słabo. Mózg jakby przestał pracować a serce,kazało się na niego rzucić. Z jednej strony chciałam powiedzieć mu ,że jest wielkim, podłym bydlakiem a z drugiej strony powiedzieć jak bardzo tęskniła. Wtedy spostrzegłam się ,że nie jest sam. Obok niego stała drobna brunetka.
***
Właśnie na to musieliście czekać miesiąc ^^
Widać ,że warto . Nie?
Takiego gniota to tylko ja potrafię:))
Ale pociesze was ,że następny w drodze. Jest już na finiszu:*
Buziaczki:***
Uuu dawaj nexta <3
OdpowiedzUsuńCzyżby Leoś znalazł sobie pocieszenie XD
Czy Vilu bd. zazdrosna no ciekawie ciekawie się robi XD
Super rozdział tylko trochę krótki ale za to Super <3
Dzięki :* Kochana jesteś <3
UsuńCo do Leosia to nie do końca to na co wygląda :D
Ale z czasem sie przekonasz ;)
Rozdział krótszy bo go obcięłam:p
Za to next będzie dluzszy :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń