sobota, 26 kwietnia 2014

Rozdział VII : Pod jednym warunkiem

*wieczór
Leon
Jak przypuszczałem Matias przywiązał mnie do kaloryfera i pojechał. Korzystając z sytuacji zacząłem pocierać linę o metalowe części grzejnika by móc wyspowodzić się z więzów. Po około 20 minutach ciężkiej pracy udało mi się uwolnić. Jako ,że znałem to miejsce jak własną kieszeń pobiegłem schodami na górę gdzie pod panelami podłogowymi znajdywała się nasza skrytka. Chowaliśmy tam  rozmaite rzeczy np.: mapy, kompasy, scyzoryki czy apteczki , zabawki. Jestem jakieś 8 km od miasta. Postanowiłem czym prędzej wyruszyć w drogę.
Fede
Idę właśnie po Ludmi umówiliśmy się na randkę.  Chcemy poprawić nasze stosunki bo ostatnio nie mamy dla siebie czasu wciąż tylko się od siebie oddalamy. Mam nadzieję ,że to nam w pewnym sensie pomoże. Kiedy szedłem chodnikiem wpadłem na ... TOMASA!? Co on tutaj do cholery jasnej robi !?
-Tomas ? Co ty tu robisz ?!-zapytałem zdenerwowany.
-To Ludmi Ci nic nie mówiła ? Mieszkam tutaj.-powiedział ze złośliwym uśmieszkiem. Ughh... jak on mnie wpienia.
-A skąd Ludmiła miałaby to wiedzieć?- zapytałem zdezorientowany.
-Spotkaliśmy się wczoraj. Nic Ci nie powiedziała?
- Wspominała ... coś.-stwierdziłem choć tak naprawdę Lu nic mi nie mówiła.
-Podziękuj jej za czułe powitanie .-zaśmiał się klepiąc moje ramie i odszedł.
Stałem jak osłupiały. Nie mam pojęcia o co mu biega. Czy Lu coś ukrywa? I jakie czułe powitanie?
*rano
Leon
Udało mi się uciec całą noc biegłem przez leśne mokradła aż w końcu dobiegłem na posterunek policji. Złożyłem zeznania podałem, dokładny adres a oni dali mi jakieś ubrania i zaprowadzili mnie do łazienki gdzie wziąłem prysznic. Potem postanowiłem udać się do mojego domu a poźniej do szpitala by zobaczyć Viole.
Violetta
Odkąd się obudziłam to nic nie pamiętam. Chciałabym ,żeby to był tylko zły sen. Choć wszyscy są bardzo mili i próbują mi pomóc to i tak nic nie daje. Mam już tego serdecznie dosyć. Coraz częściej mam ochotę stąd uciec i to jest chyba  czas by to zrobić. Zabrałam wszystkie swoje rzeczy i wyszłam ze szpitala. Nie miałam zielonego pojęcia gdzie jestem ale wcale mnie to nie zniechęciło. Poszłam przed siebie. Spacerowałam juz jakieś dwie godziny może dłużej nie wiem.   Doszłam do jakiegoś parku  wydawało mi się ,że dobrze znam to miejsce. Postanowiłam pójść wzdłuż wąską ścieżką która była tak dobrze skryta ,że mało  mógł ją zobaczyć. Przedzierałam się pomiędzy bujnymi krzewami kiedy już byłam na miejscu wpadłam na kogoś ,o mały włos bym się przewróciła lecz złapał mnie niebieskooki, nieziemsko przystojny szatyn. Nie mogłam oderwać od niego oczu.
- Niccc Ci nie jestt ?-zapytał drżącym głosem.
-Nie wszystko w porządku. Bardzo Ci dziękuję.- powiedziałam wciąż będąc w jego ramionach.
-Nie ma sprawy.-powiedział i lekko się uśmiechnął.
-Mam wrażenie ,że skądś cię znam.-powiedziałam zaciekawiona.
-Bo znasz, nazywam się Leon.-powiedział z szerokim usmiechem a ja momentalnie zesztywniałam. Moje policzki oblał czerwony rumieniec na co on wybuchł śmiechem.
-Czemu się śmiejesz?!-zapytałam z wyrzutem po czym zerwałam się na równe nogi.
-Nie gniewaj się. Przepraszam. Ja..-zaczął się denerwować.
-Hahaha mam Cię.-roześmiałam się.
-Pożałujesz tego.-powiedział i zaczął mnie łaskotać. Nie wiem czemu ale w jego towarzystwie czułam się bardzo  bezpiecznie, dobrze i normalnie, a właśnie tego mi brakowało. Z każdym jego dotykiem czułam jak oblewa mnie od środka fala gorąca.
-Prze...stań pro...sze.
-Pod jednym warunkiem.-mówił nie przestając łaskotać.
-Jaaa...kim ?
-Umówisz się ze mną ?-wtedy przestał mnie łaskotać. Złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie na tyle mocno ,że dotykaliśmy się ciałami. Czułam bicie jego serca. Zdziwiłam się, nie wiedziałam co powiedzieć. Po prostu mnie zatkało.
***
Dopiero dziś :(( Bo dopiero wróciłam ale kolejny już jutro ( raczej XD). Miałam zrobić z tego rozdziału 2 ale postanowiłam zrobić jeden długi ;)
Buziaczki :***

1 komentarz:

  1. Superrrr *-*
    Oj Ludmi coś kręci :D
    Leonetta się spotkała <3
    Jak Romantico xD
    Czekam na następny! ;**

    OdpowiedzUsuń